C.I.A - STAR ZONE - Nowe pomysły na Nowy Rok
SS-NG #28 LUTY 2005






Adrian "Pellaeon" Szumowski
    Okres świąteczny sprzyja podsumowaniom starego roku. Natomiast w styczniu wypadałoby zaplanować sobie nadchodzący. Takie plany tworzą również wielkie wytwórnie, wydawnictwa i stacje telewizyjne. Wypadałoby, zatem przyjrzeć się, co zaplanowali nam na nadchodzące miesiące.
  Wielki ekran

     Rok 2005 będzie świadkiem kilku wielkich premier filmowych. Kilkoma z nich będą produkcje spod znaku fantastyki. Najbardziej oczekiwanym będzie niewątpliwie najnowsza produkcja spod znaku przygód dorastającego Jedi i jego przyjaciół, znana szerszemu gronu widzów jako „Epizod III: Zemsta Sithów”. Wiele, naprawdę wiele napisano już o tym, co będzie się działo na ekranie, kto, z kim walczyć będzie, kto kogo zabije, kto, co i kiedy powie. Można by rzec, że z informacji rozpowszechnionych w Internecie można sklecić sobie w miarę kompletny scenariusz. Dlatego, aby nie zepsuć reszcie przyjemności (takie małe optymistyczne założenie) pójścia do kina w maju, nadmienię jedynie, że stary, połamany dziadyga znany jako Palpatine vel Darth Sidious pokona i zabije czterech Jedi mających go pojmać w walce na miecze, a także nieźle złoi zielony zadek Mistrzowi Yodzie. Co ciekawe, sam Lucas nie spodziewa się znakomitych wyników finansowych, jako że film będzie zdecydowanie bardziej mroczny niż poprzednie. Czy to część kampanii marketingowej czy szczere wynurzenie „ojca” serii? Moim zdaniem to pierwsze.


  Fragment komiksu Rudolfa Leona Sancheza



Co ciekawe wydaje się, że do łask powraca Babylon 5. Zielone światło dostał nowy projekt Michaela J. Straczyńskiego: jest to film kinowy pod enigmatycznym tytułem „The Memory of Shadows”. Reżyserem ma zostać Steven Beck, a zdjęcia rozpoczną się w kwietniu bieżącego roku. Nie wiadomo, o czym ma opowiadać fabuła i czy będzie miała jakiekolwiek powiązania z serialem. Co z tego wyjdzie? Najprawdopodobniej zobaczymy w przyszłym roku.
Zakończono również prace nad scenariuszem opartym na powieści Roberta A. Henleina „Luna to surowa pani”. Motywem przewodnim jest rewolucja, która wybuchła na Księżycu w 2076 roku. Nie wiadomo jednako, kto zajmie się reżyserią, ani też, kiedy film wejdzie na ekrany kin.


  A to jego strona tytułowa – no comment



Powoli klaruje się coraz czytelniejsza wizja XI filmu z cyklu Star Trek, jeśli takowy w ogóle powstanie. Wytwórnia Paramount Pictures odrzuciła pomysły Ricka Bermana, jakoby akcja toczyła się w Akademii Gwiezdnej Floty. Obecnie największą popularnością cieszy się wersja o pokazaniu wojny ziemsko – romulańskiej z XXII stulecia (dla niezorientowanych: konflikt z zamierzchłej przeszłości nawet dla najstarszego serialu z tej rodziny, toczony za pomocą prymitywnych ładunków jądrowych, przez cały okres trwania ani ludzie ani Romulanie nie mieli pojęcia jak wygląda druga strona. Układ pokojowy zawarto za pomocą radia). Jednak to odległa przyszłość.


  Kevin Smith – czy inni fani SW będą dumni z jego dzieł, czy raczej go zlinczują?



  Mały ekran


     Również producenci telewizyjni nie próżnują. Kończą się pierwsze sezony BattleStar Galactica i Star Gate: Atlantis. Najprawdopodobniej dokręcone zostaną następne odcinki Atlantydy, jako, że seria o bramie do gwiazd posiada ogromną i coraz bardziej rosnącą popularność. Zatem jak tylko mjr Shepard i jego drużyna wzmocnieni posiłkami z Ziemi obronią starożytne miasto Atlantydów przed zmasowanym atakiem statków – baz Wraithów, zapewne scenarzyści zwalą im na głowę kolejne kłopoty: w końcu odległa galaktyka z definicji nie może być miejscem spokojnym. Zresztą i SG-1 ma pełne ręce roboty: sezon 8 już prawie na ukończeniu, należałoby się, zatem zająć kręceniem kolejnego. Żaby w stawie kumkają, że do projektu Star Gate płk, znaczy się gen. O’Neila dołączy komandor John Crichton (Ben Browder) z „Farscape” znanego u nas pod nazwą „Ucieczka w kosmos”. Również zdaje się, że Enterprise złapał drugi oddech: IV sezon nie wypadł tak blado jak poprzednie. Chociaż fani nadal kręcą nosem na niektóre pomysły scenarzystów.


  Skrzyżowanie MASHa z SW, co z tego wynika?



Co ciekawe, coraz bardziej rozkręcają się produkcje spod znaku Gwiezdnych Wojen. Przede wszystkim pojawiły się coraz bardziej konkretne informacje, o kolejnym sezonie animowanych Wojen Klonów (teoretycznie jest to III sezon, ale ostatnio i zmienił się przelicznik i wyszło na to, że właściwy mu liczebnik to II) autorstwa Gendy’ego Tartakovsky’ego. Jego premiera właściwie już tuż tuż, pojawić się ma on 21 marca bieżącego roku. Przede wszystkim głównym złym stanie się generał Grievous. W pierwszym odcinku zobaczymy jak kończy masakrować ocalałych Jedi na planecie Hypori z Mistrzem Ki – Adi Mundi na czele. Czy uda się komukolwiek uciec? Nie wiadomo. Wiadomo za to, że będzie mnóstwo walk na miecze świetlne, także w wydaniu Yody, który pokaże, czego się nauczył przez 900 lat swego żywota. Autorzy skupili się głównie na postaci Anakina, spychając Obiego niejako na drugi plan. Swoje pięć minut otrzyma także Mace Windu. Niewykluczone też, że po III Epizodzie pojawi się jakiś inny serial animowany autorstwa Tartakovsky’ego.


  Czyżby tryumfalny powrót Zahna?



Wielkie nadzieje budzi również projekt Kevina Smitha, znanego z produkcji „W pogoni za Amy” i „Jay i Cichy Bob kontratakują”. Nieoficjalnie chodzą plotki, że pracuje on nad fabularnym serialem osadzonym w świecie Gwiezdnych Wojen. Nie bardzo wiadomo, w jakim okresie ma być on osadzony, jednak fakt, że do współpracy wciągnięto Marka Hamilla (grał Luke’a Skywalkera w epizodach IV - VI) pozwala snuć pewne przypuszczenia. Pierwszych oficjalnych informacji należy oczekiwać po premierze Epizodu III.
Jeszcze większe zdziwienie budzi fakt, że wielkie konsorcja – amerykański MGM TV i niemiecki BFC – planują stworzenie serialu animowanego na podstawie… „Kosmicznych Jaj” Mela Brooksa z 1987 roku. Rozumiem, że na Gwiezdnych Wojnach, zwłaszcza w roku premiery można się obłowić, ale nie przesadzajmy. Seria składać ma się z godzinnego pilota i 13 półgodzinnych odcinków. Jako, że w pracach nad scenariuszem uczestniczyć mają Mel Brooks i Thomas Meehan (jeden ze scenarzystów pracujących przy filmie kinowym) pomysł może w pewnych okolicznościach wypalić, ale…Podobnie jak w filmie, prezydent Skroob i Yogurt przemawiali będą głosem Mela Brooksa.


  „Ręce, które leczą”, czyli bioenergoterapeutka w służbie Republiki




  Makulatura

     Jak wiadomo książki i komiksy zalewają tonami rynek. Część z tego strumienia obejmuje różne projekty z interesującej nas dziedziny. Ze względu na mnogość produktów pozwoliłem sobie wybrać (całkowicie subiektywnie, wg Kryterium z „Bajlandu”) najbardziej ciekawe.


  To mangowy Klingon…



Po pierwsze wydawnictwo Tokyopop zdecydowało się na wyprodukowanie… mangi osadzonej w świecie Star Treka. Konkretnie chodzi o czasy mniej więcej ery The Next Generation. Tomik ma obejmować 5 opowiadanek napisanych częściowo związanych już ze Star Trekiem, a częściowo przez amatorów. Na plan pierwszy wysuną się przede wszystkim postacie drugorzędne, lecz nie zabraknie też bohaterów sztandarowych dla serii (swoją drogą, ciekawe jak łysinka Picarda skompiluje się z mangowymi oczkami). I tak zapoznamy się ze zmaganiami załogi Enterprise – D z przerażającym pająkiem kosmicznym, przygodami Worfa w holodecu (program feudalnej Japonii, oczywiście), historią o roztrojeniu Q, klingońską opowieścią bitewną i dowiemy się, co mogłoby przytrafić się naszym bohaterom we wszechświecie równoległym. Nie wiadomo jeszcze, kiedy ukaże się ten projekt, ani czy wyjdzie w Polsce, lecz można mieć nadzieję, że gra jest warta świeczki.
Jak można się było spodziewać, rok ten będzie szczególnie obfity w różnorodne pozycje spod znaku Gwiezdnych Wojen. Szczególnie obiecująco zapowiada się powrót do tego uniwersum Timothy’ego Zahna. W krótkim odstępie czasu napisał on bowiem dwie książki: „Survivor’s Quest” i „The Outbound Flight”. Ta ostatnia dopiero, co powędrowała do wydawcy i spodziewać się jej amerykańskiego wydania można nie wcześniej niż na jesieni. Opowiadają one historię, o której Zahn jedynie do tej pory napomknął, a mianowicie o jednym z ostatnich projektów Starej Republiki: o locie międzygalaktycznym, w którym udział miało wziąć 5 mistrzów Jedi. Do przechwycenia ich wysłał Palpatine 15 nowoczesnych okrętów liniowych. Na swoje nieszczęście napotkały one na swej drodze skromne siły Chissańskich Sił Samoobrony liczące 12 patrolowców dowodzonych przez Syndyka Mit’thraw’nuruodo (czy jak to się tam pisze). Walkę przetrwał wyłącznie jeden okręt Palpatine’a tylko dlatego, że wraży dowódca chciał kogoś przesłuchać. Sprytny pomagier kanclerza przekonał Chissa, że lot jest zagrożeniem dla jego ojczyzny, a ten (jak George W. Bush) zastosował doktrynę „preemptive strike”, za co został wywalony z floty i wygnany. Resztę historii już znacie. To mniej więcej, tylko że na około 525 stronach opisuje Zahn.


  …to mangowa Klingonka…



Jego druga książka, „Survivor’s Quest” opowiada historię mniej więcej o 50 lat starszą. Oto z Niruan dochodzi wieść o odnalezieniu tego, co Syndyk zdecydował się zachować po locie międzygalaktycznym. Chissowie zdecydowali się je przekazać, co ciekawe Nowej Republice. Spotkamy też pewnego oficera Imperium, który z odziałem szturmowców udaje się na świat – fortecę Thrawna. Dowiemy się też, że niektórzy obywatele Imperium przez jakiś czas ukrywali kilku Jedi. Oczywiście pojawi się również wyższy urzędnik Nowej Republiki w randze ambasadora, który jak zwykle coś kombinuje. Co z tego wyniknie, można będzie się przekonać już w tym roku.
Ciekawym eksperymentem może też okazać się próba skrzyżowania szpitala w Leśnej Górze z MASHem i umieszczenia całości w czasach Wojen Klonów. Miejscem akcji cyklu Medstar, składającego się, jak na razie, z „Chirurgów Polowych” i „Jedi Healer” jest uboga planeta Drongar, która stała się areną walk Republiki z Separatystami tylko dlatego, że rosną tutaj rzadkie kwiaty bota, z których można produkować lekarstwa. Śledzimy losy małej jednostki medycznej, która gdzieś na planecie leczy klonów i cywili. W jej skład wchodzą między innymi Jedi Barissa Offee, która nadal cierpi na kompleks Anakina, doktor Jos Vondar, strasznie wyczulony na etykietę i z olbrzymim ego, doktor Zan Yant – Zabrak, znudzony życiem i czerpiący radość wyłącznie z muzyki, pielęgniarka Tolk, podkochująca się w Josie, a także Hutt Filba, który kradnie co może aby przypodobać się Czarnemu Słońcu (a swoją drogą, co za idiota wyznacza Hutta na szefa zaopatrzenia?). Poznamy też dowódcę korpusu medycznego, admirała Bleyda, który jest sfrustrowany tym, że nie otrzymał przydziału bojowego i dla osłody tej klęski defrauduje coś na boku. Sprawa się nieco komplikuje, gdy Filba zostaje otruty (nic tak nie ożywia akcji jak trup, nie?).


  …to Klingon po sterydach…



W tym miejscu wypadałoby napomknąć, że fantastyka nie kończy się na wyżej wymienionych cyklach. Do niebotycznych rozmiarów rozrósł się bowiem cykl autorstwa Davida Webera o przygodach pani kapitan Honor Harrington z oddaniem służącej JKM Królowej Gwiezdnego Królestwa Manticore (taka kosmiczna Wielka Brytania) toczącej heroiczne wręcz boje z rewolucyjnymi siłami Republiki Haven, od czasu do czasu używającej przymiotnika Ludowa (skrzyżowanie rewolucyjnej Francji z ZSRR) i prywatno – osobistymi wrogami w Królestwie. Cały cykl wzorowany jest na powieściach marynistycznych z Horatio Hornblowerem w roli głównej, jest także całkiem sympatyczny i przyjemny w czytaniu. Wydawnictwo Rebis zapowiedziało na ten rok wydanie X tomu przygód dzielnej pani kapitan zatytułowanego „War of Honor”, który liczyć ma bez mała 976 stron i kilku książek towarzyszących, jak zbiorek opowiadań „The Service of the Sword” czy „Crown of Slaves”.
Na zakończenie wypadałoby wspomnieć o, hm, nieco kontrowersyjnym projekcie kolumbijskiego twórcy komiksów – Rudolfo Leonie Sanchezie. Otóż wychodzi on ze skądinąd słusznego założenia, że po co wymyślać sobie superbohaterów, skoro autentyczni chodzą po bożym świecie. I tak mamy do czynienia z Chwalebnym Ojcem Ludzkości, który przy pomocy Kajdanek dla Demonów, Tarczy Antygrzechowej, Kaleson Nieskazitelności, okularów Dobroci czy Mieczowi Oczyszczenia, który aktywnie walczy ze złem, a to pomagając ludziom w rozwiązywaniu codziennych problemów, a to kropiąc wodą święconą jakiegoś demona w pobliżu, tudzież za wszystkich się modli. I choć nigdy nie pada jego imię, to i tak łatwo się domyślić, o kogo chodzi, prawda? Dodajmy, że akcja toczy się w Bogocie, gdzie Lucyfer z kolegami postanowili dłużej zabawić. Pomysł może jest ciekawy, ale wykonanie… delikatnie rzecz ujmując mocno infantylne. Niemniej jednak komiks zrobił furorę, przynajmniej w Kolumbii, a autor zapowiada, rozszerzenie asortymentu.


  …a to banda Romulan


  Zakończenie

     Jaki będzie rok 2005 trudno przewidzieć, jednak na pewno nie zabraknie nam wrażeń. Obawiam się tylko, że może być pełen rozczarowań.
C.I.A - STAR ZONE - Nowe pomysły na Nowy Rok
SS-NG #28 LUTY 2005