|
KLUB KONESERA - Big Red Racing
|
|
|
|
|
|
SS-NG #28 LUTY 2005
|
|
|
|
|
 |
BIG RED RACING było instalowane na każdym z komputerów, jakie posiadałem od
czasu premiery tej gry. Czyli już od prawie dziesięciu lat. Dlaczego? Ponieważ
to idealny przerywnik między poważnymi produkcjami. Pięciominutowy wyścig w BRR
i już mam nowe siły do pracy.
|
|
 |
|
|
 WYŚCIGI
MUPPETÓW
BIG RED RACING był bardzo swego czasu popularną zręcznościówką, w której
siadaliśmy za sterami przeróżnych wehikułów, pokonując rozmieszczone po całym
kosmosie trasy rajdowe. Zręcznościówką, której w żadnym wypadku nie należy brać
na poważnie. Wszyscy mający nadzieję na jakikolwiek realizm w dużym, czerwonym
wyścigu mogą sobie ten tytuł od razu odpuścić. Całą resztę namawiam do zdobycia
gry, naprawdę warto. Dlaczego?
Ponieważ nie wymaga absolutnie żadnego myślenia, a jej niedoróbki nie mają
większego wpływu na przebieg całej zabawy. W BIG RED RACING sterujemy pojazdami,
które zdają się być nadmuchiwanymi zabawkami. Bo właśnie tak się zachowują –
niezależnie od tego czy prowadzimy ciężarówkę, ponton, helikopter, łazik
kosmiczy czy koparkę [to tylko niektóre z dostępnych w grze śródków lokomocji] –
po odbiciu od bandy czy boku przeciwnika odskakują, jakby były napompowane
helem. Dlatego przez całą trasę należy uważać, gdyż jednorazowe wypadnięcie z
trasy może kosztować bardzo dużo czasu, a przeciwników dogonić jest ciężko [choć
tylko w przypadku tras oznaczonych jako „hard”].
Za kierownicą naszej maszyny pokonamy malownicze trasy położone m.in. w
Irlandii, Angli, Rosji, Indiach, Chinach, Japonii, Hawajach , USA czy...
Księżycu i Marsie. I tam bowiem dotarł BIG RED RACING. Tam też trasy są
najtrudniejsze, a pojazdy wręcz niemożliwe do opanowania. W rezultacie podczas
wyścigu panuje niewyobrażalny chaos, co chwila ktoś kogoś wyprzedza a my
lawirujemy w tym huraganie, skacząc bez przerwy z pierwszej na szóstą [ostatnią]
pozycję.
 DUŻE, CZERWONE PIKSELE
OGrafika boli. Dosłownie. Ogromne piksele, nienaturalnie zniekształcane
[szczególnie na zakrętach] tło i przedziwna „powolna dynamika” gry bardzo męczą
oczy, tak też nie zalecam grania bez przerwy przez dłużej niż pół godziny. Zanim
jednak dostaniemy oczopląsu, możemy przez jakiś czas naprawdę przyjemnie się
pobawić. Opanowanie klawiszologii zajmuje conajwyżej dwadzieścia sekund,
ponieważ oprócz strzałek odpowiedzialnych za gaz/hamulec i skręcanie mamy do
dyspozycji tylko dwa przyciski – Nitro [czyli dopalacz] i przywrócenie na trasę.
Używanie nitro jest bardzo zalecane, jako że maksymalna prędkość większości
pojazdów jest przeraźliwie mała, i tylko z doładowaniem mamy namiastkę
prawdziwej szybkości [na oko jest to porażające 70km/h]. Zadziwiające, że mimo
tej całej apatii i powolności w Big Red Racing dzieje się tak dużo.
|
Ścigać możemy się używając jednej z kilku dostępnych kamer. Jednak zarówno
daleki rzut jak i widok z wnętrza kabiny są po prostu beznadziejne, dlatego
wszyscy znani mi fani BIG RED RACING jeżdzą z klasyczną kamerą ustawionę tuż za
pojazdem.
Poza robiącą z mózgu papkę grafiką słabą stroną BRR jest także udźwiękowienie.
Komentator jest silącym się na śmieszność, bardzo głośnym i irytującym kretynem,
tak więc jeśli komuś już uda się na nowoczesnym komputerze ustawić w grze
dźwięk, radzę komentarz jak najszybciej wyłączyć, a głośność ustawić na minimum.
Oszczędzimy sobie i sąsiadom dużo nerwów. W kwestii audio, nawet jak na 1995,
dzieło programistów z Big Red Software jest poniżej krytyki.
DUŻA,
CZERWONA META
Ale mimo tych poważnych przecież wad, wciąż gra się w BIG RED RACING bardzo
przyjemnie. Jest to gra z przymrużeniem oka, jedyna chyba w której możemy
efektownie brać zakręty koparką z turbosprężarką. Innymi słowy, ta gra jest tak
idiotyczna, że aż dobra. Nie zalicza się do rasowych wyścigów, ale wcale ich nie
udaje i do tego miana nie pretenduje. Jest uczciwa w swojej prostocie, biedna w
aspekcie technologicznym i ciągle bardzo miodna. A to nie zdarza się często.
Zrobienie takiej gry to duża sztuka i dlatego do dziś BIG RED RACING okupuje mój
twardy dysk. Czytelników SS-NG mogę jedynie zachęcić do tego samego. Przy tej
grze bawiłem się dziś równie dobrze, co przy NEED FOR SPEED: UNDERGROUND 2. I
niech to wystarczy za komentarz, dotyczący zarówno pierwszego, jak i drugiego z
tych tytułów.
|
|
|
|
|
|