RECENZJA [PS2] - WRC 4 [Voo]
SS-NG #28 LUTY 2005






Krzysztof "Voo" Wszołek
PRODUCENT: Evolution Studios  WYDAWCA: Sony Computer Entertainment  GATUNEK: Rajdy  WWW   CENA:   -
    Pod koniec ubiegłego roku Sony uraczyło graczy czwartą już odsłoną swojej flagowej rajdowej serii. Miło popatrzeć jak przechodzi ona powolną ale systematyczną ewolucję. Oczywiście najnowsza część generalnie pozostaje taka sama jak poprzednie - bardziej widowiskowa niż realistyczna. Nie ma jednak wyboru, jedyny sposób na to by wystartować jako prawdziwy kierowca prawdziwym samochodem w prawdziwych rajdach nazywa się WRC4.
Prawda jest taka, że seria realizowana przez Evolution Studios ma fory u graczy z powodu posiadanej licencji FIA World Rally Championship. Sony nie skąpi grosza na wyłączność tworzenia gier o dwóch najpopularniejszych samochodowych kategoriach- Formule 1 i WRC. Efekt tego taki, że gdy przychodzi do omawiania tak istotnego elementu jak ilość imprez i odcinków specjalnych to cała konkurencja może tylko usiąść w kącie i cichutko zapłakać. WRC 4 to 16 prawdziwych rajdów z ubiegłorocznych Mistrzostw Świata i ponad setka OS-ów. Do tego wszystkie teamy fabryczne (Subaru, Citroen, Peugeot, Ford, Skoda i Mitsubishi) i 14 jeżdżących dla nich kierowców.

  


Jaki fan może zlekceważyć taką ofertę? Tym bardziej, że WRC 4 nie ogranicza się jedynie do mistrzostw w królewskiej klasie, do odblokowania zostaje też "juniorska" Super 1600 oraz grupa N4. Poza tym do wyboru mamy inne tryby niż Championshisp. Oprócz tradycyjnych Quick Race i Time Trial szczególnie interesujący jest tryb Events, w nim zaś opcja o nazwie Pro Driver Challenge. Jest to cykl zadań, składających się na karierę kierowcy rajdowego, od testów dla młodych talentów, poprzez pracę w charakterze kierowcy testowego aż po start w różnych kategoriach rajdowych. Jest to lepiej przemyślane i na pewno bardziej wciągające niż pseudokariera w konkurencyjnym COLIN MCRAE RALLY 2005. W trybie Events możemy też pościgać się na torach równoległych oraz sprawdzić ustawienia samochodu i własne umiejętności na trasach testowych o różnych nawierzchniach. Jeżdżąc i wygrywając gromadzimy punkty, za które w tzw. "Trophy Room" możemy odblokowywać nowe odcinki specjalne i ewolucje do aut. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze rozgrywka Online, umożliwiająca wspólną zabawę nawet 16 graczom (podczas przejazdu konkurentów widzimy jako "ghost cars"). Jak widać jest tego dosyć, żeby przeciętnemu fanowi zapewnić kilka tygodni solidnej zabawy.

  


Starczy tej statystyki, pora zasiąść za kierownicą. Tutaj małe zaskoczenie - jest trudniej! Oczywiście nadal hasłem przewodnim zabawy pozostaje "gaz do dechy!” Trasy są tradycyjnie dość szerokie a pobocza pozbawione idiotycznych pułapek w jakich lubuje się konkurencja spod znaku Codemasters. Do tego naprawdę dobre wrażenie dużej prędkości (i pomyśleć, że pierwszą część irytowała wielu graczy ślamazarnością). Trzeba jednak uważać, bo rajdówka sprawia początkowo wrażenie lekkiej jak piórko, jeśli nie skoncentrujemy się na prowadzeniu to zaczyna harcować od pobocza do pobocza. A koncentrować trzeba się długo bo tak jak i w poprzednich częściach przejazd OS-a może potrwać i z 10 minut. Starzy wyjadacze po raz pierwszy w tej serii będą musieli zaprzyjaźnić się z hamulcem (wcale nie ręcznym), przynajmniej po to by poskromić auto przed zakrętami, na których wyjątkowo łatwo zaliczyć poślizg (wcale nie kontrolowany). Pomimo tego poziom trudności w mistrzostwach nie jest szczególnie wyśrubowany, nie licząc kompletnych rajdowych żółtodziobów chyba każdy najpóźniej po kilku imprezach zacznie wygrywać pierwsze OS-y. Co innego Pro Driver Challenge - przyznam szczerze, że gdy w Mistrzostwach szło mi już całkiem nieźle tutaj byłem systematycznie dołowany licznymi porażkami. Zadania składające się na ten tryb są jednak sprytnie utrudnione. Dla przykładu jeśli komuś wydaje się, że pilot w grze rajdowej jest mu już średnio potrzebny to tutaj właśnie ma okazję przekonać się jak to „fajnie” jest jechać bez niego nieznany odcinek.

  


Sterowanie jest wygodne. Na szczęście, bo developer nie pomyślał o możliwości konfiguracji klawiszy. Jedyne co tutaj mamy to wybór pomiędzy układem dla prawo- i leworęcznych oraz pomiędzy padem i kierownicą. Jest też opcja analogowych klawiszy (nie korzystałem bo kciuk odpadał mi od dodawania gazu przez 10 minut) oraz trzy poziomy czułości sterowania. Konsolową większość grającą w rajdy za pomocą pada uspokoję, że w przypadku WRC 4 jest to całkiem wygodne rozwiązanie. Pod warunkiem, że nauczycie się delikatnie obchodzić z lewym analogiem udającym kierownicę.
Graficzne gra prezentuje się bardzo dobrze, moim zdaniem ostatniego COLINA w wersji na PS2 zostawia daleko w tyle. Bardzo dużo dla samego klimatu robi już efektowne menu, rozwiązane zresztą podobnie jak w poprzednich częściach. Przez cały czas w tle napisów wyświetlają się filmy z pędzącymi samochodami lub pracującymi w pocie czoła mechanikami w rolach głównych. Wybierając samochód możemy każdy z dostępnych pojazdów obejrzeć ze wszystkich stron w swego rodzaju studio. Jedno naciśnięcie klawisza i otwierają się drzwi i bagażnik, podnosi się maska. Kolejne - na boki rozjeżdżają się podstawowe podzespoły. Gdy kamera okrąża wóz wówczas w karoserii i szybach błyskają refleksy odbitego światła rzucanego przez podwieszone pod sufitem reflektory a samochód sam odbija się w lustrzanej posadzce. Niby błahostka ale cholernie widowiskowa. Szkoda tylko, że karoserie błyszczą się tak samo w zasadniczej grze, na starcie odcinka wózki wyglądają wręcz jak oblane wodą. Trochę przesadzono z tym efektem, na szczęście po przejechaniu kilku kilometrów wózek może być już fachowo brudny, pozbawiony szyb i kilku elementów karoserii, w czym pomaga nieco "narowiste" sterowanie, o którym wspominałem wcześniej. Jeśli chodzi o trasy to seria od początku słynie z niezwykłego rozmachu z jakim oddane jest otoczenie. Nie ma więc zaskoczenia gdy widzimy olbrzymie połacie terenu, drogę wspinającą się pod wysoką górę, głębokie przepaście (w które oczywiście można spaść), rzeki, długie mosty, miasteczka, tłumy kibiców a nad tym wszystkim latający helikopter. Fani gwiżdżą, machają rękoma, wybiegają na drogę (nie da się przejechać skubańców, próbowałem), błyskają fleszami aparatów, nawet włażą na dachy domków. Co prawda wszyscy są idealnie płascy ale przy dużej prędkości i tak tego nie dostrzegamy.

  


Do tego widoczność po horyzont i prawie żadnych dorysowań. Prawie, bo jakoś tak zabawnie się składa, że dobrze widać dalekie wzgórza i np. odległy o pół kilometra zakręt natomiast czasami dosłownie kilka metrów przed samochodem dorysowują się jeden za drugim przydrożne słupki, jakieś kamienie etc. Dobrze, że i tak koncentrujemy się na drodze i na tym co przed nami a nie na szczegółach pobocza. No chyba, że na to pobocze się wpakujemy a wówczas możemy bardzo widowiskowo kosić reklamy, pachołki, taśmy, słupki, opony wyznaczające trasę oraz znaki drogowe. A gdy już dojedziemy do mety wówczas w zależności od wyniku obejrzymy albo kłócąca się albo gratulująca sobie załogę. Potem pozostaje już tylko widowiskowa powtórka okraszona danymi o maksymalnej prędkości w danym momencie, średniej prędkości przejazdu oraz ...najdłuższym i najwyższym skoku.

  


Od strony dźwiękowej gra prezentuje się solidnie, chociaż bez fajerwerków. Muzyka tradycyjnie jest niezwykle oszczędna i po dłuższej nasiadówce przed konsolą zaczyna irytować pomimo tego, że słyszymy ja tylko w menu. Wszystkie odgłosy podczas wyścigu brzmią bardzo fachowo, oprócz jednego - tego, który towarzyszy lądowaniu samochodu po skoku. Jest zwyczajnie za delikatny, taka masa żelastwa to nie kotek skaczący na tapczan. Do pracy pilota generalnie nie mam zastrzeżeń. Dobrze, że pamiętano o zniekształceniu jego głosu, co dodaje grze realizmu, brakowało mi tego drobiazgu w ostatnim COLINIE. Zabawnie tylko brzmią raporty o uszkodzeniach, mówi on np. tak: "Uszkodziliśmy silnik". No i wszystko byłoby ok, tylko że po solidnym dzwonie wygłasza beznamiętną litanię "uszkodziliśmy silnik, uszkodziliśmy skrzynię biegów, uszkodziliśmy zawieszenie” itd. i niestety strasznie czuć, że jest to zlepek nagranych wcześniej wypowiedzi. A gdy zrobimy coś niemądrego, że stoickim spokojem pyta "What are you doing?" zupełnie jakby pytał o godzinę.

  


Trudno jednakże znaleźć jakieś poważniejsze wady gry. Jest ona większa, szybsza i ładniejsza od wcześniejszych edycji. Oczywiście to klasyczny licencjonowany produkt, mający sporo uproszczeń i na pewno nie spełniający wszystkich wymagań tych graczy, którzy dobrze bawią się przy symulacjach takich jak RICHARD BURNS RALLY. Jednak zalet jest dosyć by nie zastanawiając się zbyt długo kupić grę i poczuć się członkiem rajdowej elity.

Nie masz wyboru. Nigdzie indziej nie dostaniesz możliwości dokopania Sebastianowi Loeb!
RECENZJA [PS2] - WRC 4 [Voo]
SS-NG #28 LUTY 2005